Zgodnie z polską tradycją
zostajemy jednak jeszcze przy świątecznych wystrojach domów, świątyń aż do Matki Boskiej Gromnicznej.
W czwartek z trzema Mędrcami przyszliśmy oddać hołd Dzieciątku,
Bogu, który się nam objawił.
Zostańmy więc jeszcze dziś w świątecznym zamyśleniu.
Tak potrzebna jest mi chwila,
aby być sam na sam przy bezbronnym Bogu,
przy Matce adorującej Boga - swego Syna,
przy Józefie zadziwionym tajemnicą.
Rodzi się wtedy w myśli człowieka modlitewne pytanie:
- Panie mój, dlaczego narodziłeś się wtedy,
za czasów Augusta, Kwiryniusza i Heroda?
Dlaczego tak dawno, a nie teraz?
Zobacz, Panie, przecież teraz byłoby wszystko inaczej.
Przyszedłeś do swoich, a swoi Cię nie przyjęli (por. J 1, 11).
Dziś są hotele, domy noclegowe,
ludzie są bardziej cywilizowani,
pewnie nie musiałbyś odchodzić za miasto
i urodzić się w grocie pasterzy.
Dziś są szpitale, są dyżury w szpitalach,
jest opieka nad matką i dzieckiem,
nie musiałbyś uciekać przed Herodem i jego żołdakami
do obcej ziemi.
Są obserwatoria astronomiczne.
Dziś wszyscy mogliby zobaczyć nową gwiazdę,
znak, że się Chrystus narodził.
Są mapy, informacje turystyczne, oznakowania dróg.
Trzej Mędrcy znaleźliby spokojnie Betlejem
i dom, w którym przebywałeś.
Zobacz, mamy radio, telewizję.
Moglibyśmy nagrać, sfilmować Twoje narodzenie,
Twój płacz, modlitwę Twej Matki.
W świątecznych gazetach byłoby na pierwszej stronie
kolorowe zdjęcie Dzieciątka, szczęśliwej Matki
i zamyślonego nad tajemnicą Józefa.
I wszyscy by uwierzyli, że jesteś Bogiem z nami. -
Tak sobie myślę, tak z Bogiem rozmawiam,
tak się modlę przy mojej choince,
w ciszy mojego domu,
gdy brzmią mi w uszach echa polskich kolęd,
i słucham Cię, Panie, co mi do serca powiesz.
Pzychodzę co wieczór z głową pełną wrażeń
i pytam się siebie: Czy naprawdę Chrystus się narodził?
Zawstydzony jestem, Panie.
Matko Boska z Betlejem, z Jasnej Góry i z Warszawy,
daj mi na ręce choć na chwilę Dzieciątko,
nie bój się, nie uczynię Mu krzywdy.
Matko, kocham Cię za to, że masz tyle zadziwienia,
że masz tyle matczynego kochania Boga - Twego Syna.
Józefie dobry, dlaczego nic nie mówisz?
Czekasz na lepsze sny?
Kochany jesteś, że prowadziłeś Maryję pod rękę
i szukałeś dla Niej miejsca.
Nie zostawiaj Dzieciątka ani Jego Matki.
Dzieciątko moje, Boże mój wielki,
nóżki Twoje całuję, do serca je przytulam
i oddechem Cię ogrzewam.
Czujesz?
Nie płacz.
Rośnij szybko.
Ty jesteś wszystkich i moim Bogiem,
Amen. Bp. Zawitkowski.